Dużo bardziej rozumiem otaczający mnie świat. Wielu mężczyzn nie zdaje sobie sprawy, co to znaczy być kobietą w dzisiejszym społeczeństwie. Ja również nie znam wszystkich aspektów, w zasadzie większości nie poznałam. Ale jest kilka spraw, które dały mi szersze spojrzenie.

Nie mam, w co się ubrać

Jeżeli jesteś mężczyzną żyjącym w dwudziestym pierwszym wieku, to masz całkiem łatwo, jeżeli chodzi o ubrania i buty. W zasadzie potrzebujesz kilku T- shirtów, prostych spodni, butów sportowych na co dzień. Jeżeli chcesz iść na randkę, to wystarczy założyć koszulę i już jesteś bardziej elegancki. Dodasz do tego marynarkę, buty wyjśćiowe i traktują cię, jako kogoś, kto się zna na dobry ubiorze. Nie masz większych problemów z kolorami, czy krojami, bo wszystko jest bardzo podobne do siebie i pasuje. A na ważne wydarzenia wystarczy jeden garnitur. Nikt nie będzie na ciebie krzywo patrzył, że na trzeciej imprezie z rzędu masz ten sam strój. Zmienisz krawat i już jest inaczej. W zasadzie nie masz wielkiego pola manewru.

Wchodząc jednak na damski dział w sklepie odzieżowym, może ci się zakręcić w głowie od ilości i różnorodności ubrań. Inne kroje, kolory, materiały sprawiają, że jesteś w stanie wyrazić siebie na milion sposobów. Nie mówiąc już o biżuterii, torebkach, butach (na obcasie, płaskie, wysokie, niskie, tysiące kolorów) czy fryzurach. Jest też druga strona medalu. Nie wszystko do siebie pasuje, a czasami można odnieść wrażenie, że nic do siebie nie pasuje. Spodobała ci się jedna spódnica i kupujesz ją pod wpływem emocji. Wracasz do domu i zdajesz sobie sprawę, że nie masz pasującej bluzki. Później, że wszystkie buty nie pasują, więc chcesz nowe. A do nowych butów dobrze jest mieć uzupełniającą torebkę. I przez zakup jednej spódnicy, musiałaś wydać kolejne pieniądze. I tak to się kręci w świecie mody. Doskonale rozumiem zdanie: „Kochanie, nie mam w co się ubrać” wypowiedziane przez partnerkę spoglądającą w szafę pęłną ubrań.

Stworzenie garderoby, w której poszczególne rzeczy do siebie pasują, jest bardzo trudne i wymaga odpowiedniego planowania. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że całkiem dobrze mi w tym idzie, ale często łapie się na tym, że jak już mam wybrane ubrania, to nie wiem jakie buty założyć. Albo, który szalik/apaszka będzie pasować. Lub czy dane kolczyki nie będą się za bardzo rzucać w oczy. Dobrze jest mieć dużo wcześniej zaplanowane, co założyć na dane wyjście, żeby później się nie denerwować.

A jeżeli chodzi o różnego rodzaju imprezy, to od kobiet wymaga się, żeby nie przychodziły w tej samej sukience na dwie uroczystości z rzędu. Więc musisz zapamiętać, że w tym towarzystwie byłaś w tej kiecce, no to teraz musisz ubrać inną. A na przyjęciu rodzinnym taką. I na wyjście do klubu jeszcze inną. Skąd się to bierze? Prawdopodobnie z show biznesu. Gwiazdy na każdą imprezę zakładają inny strój, chcą się wyróżniać, zabłysnąć na czerwonym dywanie. I my też chcemy być jak te sławne osoby. Albo po prostu nie chcemy słyszeć niemiłych komentarzy od rodziny, znajomych. Szkoda, że przez przemysł modowy i nadmierny konsumpcjonizm nasza planety cierpi.

Kochanie, pospiesz się, jesteśmy spóźnieni

Ile to razy w internecie można obejrzeć obrazki czy filmiki, na których mężczyzna jest gotowy do wyjścia w zasadzie od razu, a żona jeszcze się maluje. Nie rozumiem za bardzo, dlaczego jest to temat żartów. W sensie, jako społeczeństwo oczekujemy, że płeć piękna będzie piękna, nieprawdaż? Że będzie miała gładkie nogi, ładny makijaż, piękną fryzurę. To dlaczego się denerwujemy, gdy one starają się spełniać te oczekiwania?

Ja teraz doskonale wiem, ile trwa nakładanie makijażu, układanie włosów, malowanie paznokci, golenie ciała. I szczerze podziwiam kobiety, które dzień w dzień mają pełny makeup czy pomalowane paznokcie. Jest to duży wysiłek, przynajmniej dla mnie, żeby rano wcześniej wstać i się „upięknić”. I wiem też, jakie do może być kosztowne: manicure, pedicure, wyrównywanie brwi, depilacja laserowa i inne zabiegi kosmetyczne potrafią mocno uszczuplić domowy budżet.

Kochanie, chodź szybciej, bo się spóźnimy

„Nie mogę” - zapewne to usłyszałbym mąż poganiający swoją żonę, która by sprostać wymaganiom społecznym, założyła szpilki. Wydaje mi się, że wszyscy doskonale wiedzą, że buty na obcasie potrafią być niewygodnie. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jednocześnie są one nieodłącznym symbolem kobiecości. I w tym przypadku również podziwiam kobiety, które potrafią chodzić w szpilkach przez cały dzień. Pytanie na ile jest to ich wybór, a na ile presja wywierana przez społeczeństwo, rynek modowy, partnera. Niestety mogą tego później żałować na starość, często pojawiają się problemy ze stawami, żylakami, haluksy.

Ja sama uwielbiam buty na obcasie i kiedy tylko mogę, to takie zakładam. Rozumiem też, ile to kosztuje na koniec dnia. Bolące stopy, zmęczenie, możliwość przewrócenia się na nierównym chodniku, zwłaszcza na „kocich łbach” w starym mieście. Jednak zawsze wtedy czuję satysfakcję, że dałam radę i nigdy nie żałuję pomimo bólu. Uwielbiam szpilki, uwielbiam buty na obcasie i nie mam zamiaru z nich rezygnować. Ale doskonale rozumiem kobiety, które wolą wkładać płaskie buty.

Nic nie możesz znaleźć w tej torebce

Ale jednocześnie: „schowasz klucze do torebki?”, „masz może chusteczki?”. Często śmiejemy się, że kobieca torebka jest jak studnia bez dna i nic nie można w niej znaleźć. Jednak jest to bardzo praktyczna i w zasadzie wygodna rzecz. Mogę śmiało powiedzieć, że noszenie torebki jest lepsze, niż posiadanie wypchanych kieszeni w spodniach. Nie zawsze chodzimy w kurtce, marynarce, latem często są o tylko szorty i T-Shirt. Przemysł modowy zgrabnie wymusił na kobietach kupowanie torebek przez brak kieszeni (lub obecność mikroskopijnych) w spodniach, czy spódnicach i sukienkach. Dzięki temu więcej wydadzą pieniędzy na zakup dodatkowej galanterii.

Zauważam ostatnio trend, że i dużo mężczyzn nosi torebki dzisiaj, typu nerki czy listonoszki. Jest to ciekawy trend, dzięki któremu partnerki będą mniej obciążone kluczami i innymi portfelami swoich mężów. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Podsumowanie

To są w zasadzie tylko cztery wątki, które udało mi się poruszyć. Nie wspominałam o tym, że ołówkowe spódnice ograniczają ruchy, że mycie długich włosów jest bardziej czasochłonne, że „puszczone oczko” w rajstopach jest irytujące, że od dużego biustu bolą plecy i wielu, wielu innych. Może będzie na to czas w przyszłości.