Przedostatni dzień 2023 roku zapamiętam na długo. Pierwsza wizyta en femme u fryzjera oraz pierwsze spotkanie z rodzicami w piękniejszej wersji. I jeszcze spacer po lesie w spódnicy. Bardzo udany koniec roku.

Fryzjer

Poprzednim razem, na przycięcie włosów, byłam ponad czternaście miesięcy temu. Dużo czasu, ale dzięki temu urosły do zadowalającej długości. Nie mogłam się zebrać do zapisania na wizytę, ponieważ nie chciałam iść na strzyżenie męskie. Koleżanki doradziły mi, że lepiej by było pójść do miejsca transfriendly, przyjaznego, gdzie mogłabym być sobą i mieć strzyżenie damskie. Moja żona również długo nie była u fryzjera, więc postanowiłyśmy pójść razem.

Miejsce w Gdańsku znalazłam, przeglądając serwer Discorda dla osób transpłciowych. Był tam jeden pozytywny komentarz. Również opinie w Google były bardzo dobre. Żona zadzwoniła i umówiła nas na przedostatni dzień grudnia, na dziesiątą rano. Zapytała jeszcze, czy będzie w porządku, jeżeli mąż przyjdzie w kobiecej wersji. Pani przez telefon powiedziała, że nie ma problemu.

Nigdy nie malowałam się tak wcześnie rano. Mimo że była to sobota, to wstałyśmy w miarę wcześnie, zjadłyśmy śniadanie i zaczęłyśmy się szykować. Żona również chciała mieć pełny makijaż, żebyśmy się tak bardzo nie różniły. O dziwo, wszystko nam sprawnie poszło i punktualnie wyjechałyśmy z domu. Nie jest to takie oczywiste, gdy dwie kobiety szykują się do wyjścia. Niestety zdarzało nam się spóźniać w przeszłości z tego powodu. Nie tym razem. Oczywiście stres był, ale mam wrażenie, że potrafię już lepiej nad nim zapanować i organizm tak mocno nie reagował bólem brzucha. Obok wejścia do salonu stała pani paląca papierosa i przyglądała się mi uważnie. Jestem ciekawa, czy to ze względu na to, że byłam całkiem wystrojona (kozaki na obcasie, spódnica, płaszcz), czy może próbowała odgadnąć, czy jestem mężczyzną, czy kobietą. Unikałam jej wzroku, chociaż później pomyślałam sobie, że mogłabym się przyjaźnie uśmiechnąć w jej stronę. Ciekawe, jakby zareagowała wtedy.

Gdy weszłyśmy do salonu, zostałyśmy przywitane i zapytane, czy chcemy coś do picia. Pani nas obsługująca używała żeńskim zaimków wobec mnie. Poczułam się zaakceptowana, mimo że mój głos pewnie mnie zdradzał. Nie próbowałam na siłę go podwyższać, żeby nie wyjść groteskowo i sztucznie. Musiałyśmy poczekać na swoją kolej około pięciu minut. W międzyczasie dostałyśmy kawki. Gdy fryzjerka do nas podeszła, zdecydowałyśmy się, że to ja pójdę na pierwszy ogień. Nie wiedziałam dokładnie, jaką fryzurę chcę, więc poprosiłam o radę. Pani była bardzo miła i pomocna, zwracała się do mnie z żeńskimi zaimkami. Byłam trochę nieśmiała, brakowało mi odwagi, ale z biegiem czasu robiło się coraz swobodniej. Nie byłyśmy jedynymi klientkami w tamtym czasie, ale nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi.

Gdy siedziałam na fotelu i patrzyłam w swoje odbicie, byłam przeszczęśliwa. W końcu nie zazdrościłam innym kobietom, że mogą chodzić w ładnych butach, ubierać sukienki, czy malować oczy. Sama sobie się podobałam i czułam spełnienie. W głowie pojawiła mi się myśl, że „Życie jest piękne”. Prawie godzinę fryzjerka zajmowała się moimi włosami. Chwaliła ich kolor i zdziwiła się, że tak dobrze wyglądają po użyciu rozjaśniacza, a nie farby. Mam dużą wdzięczność do matki natury, że obdarzyła mnie gęstymi i mocny włosami. Efekt był niesamowity. Udało mi się zrobić selfie, gdy moja Żona siedziała na fotelu u tej samej fryzjerki. Zdjęcie możecie zobaczyć na początku postu. Gdy Żona również miała zrobione włosy, udałyśmy się w drogę powrotną do domu. A tam czekali na nas moi rodzice…

Powrót do domu

Czy się denerwowałam? Może trochę. Na pewno mniej niż przed wizytą w salonie fryzjerskim. Wiedziałam przecież, że rodzice mnie akceptują, że mama czytała bloga, pokazywałam często zdjęcia, ale nigdy nie widzieli mnie na żywo. A okazja była wręcz idealna, bo miałam przecież zrobione włosy. Wcześniej mam pisała, żeby spotkać się gdzieś nad morzem, ale pogoda bardzo nie dopisywała i wolałam jednak mieć ten pierwszy raz w domu.

Zajechałyśmy do garażu i weszłyśmy do domu. Rodzice już na nas czekali. Jaka była reakcja? Trudno mi ją nawet nazwać, najbliższe temu jest słowo normalna. Mama i tata uśmiechnęli się, pochwalili mój wygląd i moje włosy, przytuliliśmy się i to tyle. Byłam traktowana tak jak zawsze. Mam powiedziała, że teraz może mieć dwie córki. Zwracali się do mnie z męskimi zaimkami i męskim imieniem. Nie miałam z tym problemu. Nie wymuszałam zmiany. Podobnie żona się do mnie tak zwraca w domu. Bo tak naprawdę nie zależy mi na zaimkach, lubię swoje imię nadane przez rodziców i nie widzę w tym sprzeczności. Gdy jednak wychodzimy do ludzi, to chcę, żeby Żona zwracała się do mnie per Sonia, żeby nie mieszać ludziom za bardzo w głowach. Jakby nie patrzeć, jest to skomplikowany temat i każda osoba jest inna.

Wracając do spotkania z rodzicami, to jak już wspominałam, wszystko odbywało się normalnie. Zjedliśmy obiad i postanowiliśmy iść na spacer. Nie chciałam chodzić po naszym osiedlu, jest tu pełno błota, gumowce czy buty trekkingowe nie pasowałyby do mojej stylówki, innych nie chciałam niszczyć. Więc zapadła decyzja, że pojedziemy do lasu. Zamiast kozaków na obcasie włożyłam płaskie buty, spódnica została. Ubrałam więcej warstw u góry oraz ładny płaszcz. Na cienkie rajstopy założyłam bawełniane zakolanówki, żeby było cieplej. I pierwszy raz poszłam na spacer do lasu en femme, w spódnicy. Bardzo fajne uczucie i nie było tak zimno na szczęście. Nikogo nie spotkaliśmy po drodze, jak wspominałam wcześniej, pogoda nie zachęcała do spacerów, więc byliśmy tylko my w czwórkę z pieskiem. Bardzo przyjemnie spędzony czas.

Później wróciliśmy do domu, pograliśmy w gry planszowe i miło spędziliśmy wieczór w rodzinnym gronie. Pod koniec dnia widziałam już, jak zarost wychodzi spod makijażu. Strasznie szybko u mnie rośnie, mam wrażenie, że musiałabym się ogolić i nałożyć podkład na nowy, gdybyśmy mieli gdzieś wyjść wieczorem. Jest to frustrujące i dlatego zapisałam się na depilację laserową. Mam nadzieję, że efekty będą zadowalające.

Sylwester

Na drugi dzień był sylwester. Nie robiłam makijażu, byłam w męskiej wersji. Nigdzie nie wychodziliśmy na zabawę czy do klubu. Preferujemy wszyscy spokój i rodzinną atmosferę. Spędziliśmy więc ostatni dzień roku razem w naszym domu. W pewnym momencie, wieczorem, Żona zauważyła dziurę w moich spodniach. Chciałam ją od razu zaszyć, więc wykorzystałam okazję i ubrałam spódnicę. Reakcja rodziców znowu była normalna. Wydaje mi się, że czuli się swobodnie przy mnie. Nowy rok przywitałam w wersji pół na pół. Było mi dużo wygodniej w spódnicy i czułam się bardziej sobą.

Podsumowanie

Ostatnie dni 2023 roku zapamiętam na długo. Wizyta w salonie fryzjerskim jako Sonia była niezapomnianym przeżyciem. Pokazanie się w wersji en femme rodzicom po raz pierwszy również będzie dobrze wspominane. Bycie sobą przez cały dzień wśród najbliższych — coś pięknego. Życzę wam wszystkim podobnych przeżyć w Nowym Roku i spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń!