Rok temu postawiłam przed sobą trzy cele, o których możecie przeczytać tutaj. Nie spodziewałam się, że tak dobrze mi pójdzie. Wcześniej nie robiłam takich rzeczy, bo nie bardzo w nie wierzyłam, ale jak widać czasami, warto do czegoś dążyć. Oto krótkie podsumowanie minionego roku.
Depilacja laserowa
Od stycznia zaczęłam chodzić na depilację laserową i była to jedna z lepszych decyzji w życiu. Owszem, jest to bolesny zabieg, zwłaszcza na twarzy, ale uczucie gładkiej skóry na policzkach wszystko wynagradza. Dobre kilkanaście lat przecież miałam zarost, który był bardzo widoczny. Gdy teraz przeglądam się w lustrze, to podobam się sobie dużo bardziej. Już nie muszę używać korektora pod makijaż, również podkład jest dzięki temu lżejszy. Samo malowanie zajmuje mi teraz dziesięć minut i jest to niewątpliwie duża zasługa depilacji laserowej.
Na twarz miałam dwanaście zabiegów już. Nie wiem na ile skuteczny będzie ten ostatni, możliwe, że jeszcze jeden będzie potrzebny. Zostały mi jasne włoski, których laser nie usunie, więc pozostaje elektroliza. Jednak na ten moment tak bardzo mi nie przeszkadzają. Owszem, muszę się golić codziennie, ale nie mam już ciemnego cienia zarostu.
Miałam również zabiegi na nogi, ale zrezygnowałam po siedmiu, ponieważ nie było już większych efektów. Widocznie są za jasne włoski. Teraz skupiam się na górnej części ciała: klatka piersiowa, ramiona, plecy. Mam nadzieję, że pozbędę się ich na trwałe i nie będę musiała się golić w tych miejscach. Dużo mi to też da do samopoczucia, gdy oglądając siebie w lustrze, będę widzieć mniej włosów na ciele.
Feminizacja głosu
W tym wpisie podsumowałam swoje doświadczenia z lekcjami głosu. Nie będę się tutaj powtarzać, napiszę tylko, że jestem bardzo zadowolona z efektów i bardzo dużo mi to dało do swobody wypowiadania się, gdy wychodzę do ludzi. Jest to bardzo ważny aspekt, gdy chcemy być traktowane jako kobiety.
Szycie
Pisałam w zeszłym roku, że moim celem będzie uszycie spódnicy dla mnie oraz dla żony. Pierwszą spódnicę uszyłam dość szybko, możecie przeczytać o tym tutaj. Następnie wzięłam się za drugą, którą zrobiłam według wykroju. Jestem całkiem zadowolona z efektu, regularnie ją noszę. Miała być dla żony, ale ona teraz ma fazę na spodnie od dłuższego czasu, więc mam dodatkowe ubranie dla siebie. Wiosną i latem zajęłam się ogrodem, więc nie miałam za bardzo czasu na szycie. Dopiero pod koniec jesieni udało mi się ponownie coś uszyć. Była to znowu spódnica z koła, tym razem granatowa. Dzięki temu, że mam już trochę doświadczenia, nie zajęło mi to dużo czasu.
Niedawno uszyłam pokrowiec na legowisko dla naszego pieska. Stare było już bardzo zniszczone, a kupno nowego to wydatek kilkuset złotych. Dlatego postanowiłam kupić tkaninę tapicerską i zrobić pokrowiec. Zajęło mi to jeden dzień, a koszt wyniósł około pięćdziesięciu złotych. Jak widać, opłaca się być krawcową.
Na początku roku zaczęłam szyć swoją pierwszą sukienkę. Kupiłam wykrój w internecie i wzięłam się do roboty. Projekt wydawał się łatwy, ale pewne niedociągnięcia niestety widać. Tak jak przy spódnicy z koła jestem w stanie ukryć pewne mankamenty, zrobić coś na oko, tak przy górnej części sukienki już nie. Starałam się ją poprawiać, zwężać, zmniejszać. Okazało się, że rozmiar był za duży na mnie. Dodatkowo wykrój był przeznaczony na tkaninę, a ja zrobiłam z dzianiny. Nie było to dla mnie oczywiste, teraz jest. Sukienka stała się moją koszulą nocną. Materiał jest bardzo miły w dotyku i w sumie fajnie na mnie leży, ale nie aż tak, żeby w niej wyjść. W każdym razie zdobyłam nowe doświadczenie.
Później zaczęłam szyć bieliznę. Udało mi się zrobić cztery pary majtek. Jest to bardziej precyzyjna czynność, materiały są cieńsze, delikatniejsze. Jestem całkiem zadowolona z efektów, wiem, że muszę się jeszcze podszkolić, ale mam wrażenie, że szycie bielizny może mi dać dużo radości. Teraz szyję kolejną spódnicę. To będzie czwarta już. Wydaje mi się, że łatwiej mi się uczyć na tego typu ubraniach. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze dużo fajnych ubrań uszyć, bo mam dużo materiałów i pełno pomysłów w głowie.
Skutki uboczne
Jak pisałam w tym wpisie, ostatni rok był bardzo trudno dla mnie i zarazem odkrywczy. Jestem osobą transpłciową, choć myślałam, że mnie to nie dotyczy. Mam wrażenie, że powyższe aktywności miały pewny wpływ na to, co się stało. Mianowicie uzmysłowiły mi, że lepiej się czuję bez zarostu, gdy moja twarz wygląda bardziej kobieco, gdy nakładanie makijażu jest łatwiejsze. Polubiłam również mój głos, ten wyższy. Można powiedzieć, że bardziej odzwierciedla moją duszę. Czuję się z nim dużo lepiej i frustruję się, gdy muszę mówić moim męskim głosem. Szycie pokazało mi, że lubię kobiecą modę, wolę szyć spódnice niż poprawiać moje męskie spodnie.
Im bliżej mi do kobiety, tym lepiej się z tym czuję. Najbliższy rok znowu zapowiada się na przełomowy. Jeszcze nie mam konkretnych postanowień. Wiem natomiast, że będę dążyć do tranzycji przy wsparciu mojej żony i bliskich. Trzymajcie kciuki!