Czy mężczyzna może być przysłowiową kurą domową? Zajmować się rzeczami, które społeczeństwo zarezerwowało dla kobiet? Pewnie, że może! A czy jest to dobrze odbierane wśród ludzi? Chyba jeszcze nie, bo traci on przecież na swojej „męskości”, obrazu oczekiwanego przez większość. Ale mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni i mam zamiar trochę w tym pomóc.

Żona na imprezę, mąż w domu

Ostatnio mieliśmy w domu pewien ciekawy przykład, jak nasz związek wygląda. A przynajmniej jak dzielimy się codziennymi obowiązkami. Otóż nastał wieczór, moja żona szykowała się do wyjścia. Miała w ten dzień imprezę firmową, niestety nie mogłem z nią pójść. W tym czasie prasowałem ubrania, mając na sobie sukienkę. Uświadomiłem sobie, że byłem typową „housewife” z lat pięćdziesiątych, to znaczy żona zajmuje się domem, sprząta, prasuje itp., a mąż korzysta z życia, spotyka się z kolegami. Tylko u nas było odwrotnie. I wcale mi nie było z tym źle, a wręcz przeciwnie. Lubię coś zrobić w domu pożytecznego, lubię czuć satysfakcję, że dzień nie został zmarnowany. Nie chcę być typowym kanapowcem i tylko siedzieć przed telewizorem/konsolą/ komputerem. Wyłamuję się z typowego obrazu mężczyzny w związku.

Żona jako hydraulik

Innym ciekawym przykładem była wymiana kranu w kuchni. Zacząłem się tym zajmować, odkręciłem stary i przygotowywałem nowy. Wtedy żona wróciła z pracy i chciała mi pomóc. Tak mi pomogła, że w sumie to ona zajęła miejsce pod zlewem i zajęła się wszystkim sama, niie przeszkadzałem jej w tym. Ma smykałkę do hydrauliki, przynajmniej tak wyglądała, sprawiało jej to przyjemność. Problem w tym, że poczułem się wtedy gorzej, mój nastrój się obniżył, „straciłem swoją męskość”. I zająłem się ściąganiem ubrań z suszarki. Jak na „housewife” przystało. To było pierwszy raz, gdy tak dobitnie zamieniliśmy się rolami i jeszcze nie do końca do akceptowałem. Przynajmniej tak mi się wydaje, że to wina oczekiwań społeczeństwa, kiedy to facet musi się zajmować hydrauliką w domu, a nie kobieta. Z perspektywy czasu patrzę na tę sytuację z uśmiechem i jeżeli by miało do niej dojść jeszcze raz, to nie będę miał problemu z oddaniem tej pracy żonie.

Codzienność

A jak wygląda nasze codzienne życie w domu? Trochę inaczej niż w typowym polskim domu. Ja pracuję cały czas zdalnie, nie tracę czasu na dojazdy do biura, nie stoję w korkach. Jako programista mam lżjeszą pracę (nie muszę pracować fizycznie), lubię ją i nie czuję się bardzo zmęczony na koniec dnia. Co innego moja druga połówka. Ona codziennie dojeżdża do pracy, czasami jest dziesięć godzin poza domem. Jest to dla niej bardziej męczące. Dodatkowo do drugi/ trzeci weekend musi wyjeżdżać w sprawach rodzinnych. Ja jestem częściej w domu i to ja mam więcej czasu oraz energii na zajmowanie się domem. Dlatego prasuję, robię pranie, sprzątam. Uwielbiam gotować, posiłki są głównie przygotowywane przeze mnie. A najlepsze w tym jest to, że sprawia mi to wszystko przyjemność. Nie jest mi z tym źle, nie czuję się gorszy. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że jestem odpowiedzialny, pracowity. Oczywiście, to nie jest tak, że moja żona nic nie robi w domu. Sprząta, zajmuje się kwiatkami, piecze pyszne słodkości, ogarnia wiele innych, ważnych rzeczy. Dodatkowo jest przy tym bardziej dokładna niż ja (muszę nad tym popracować). Ale nie wymagam, żeby to ona tylko się zajmowała obowiązkami domowy, bo jest kobietą. Żyjemy w związku partnerskim, oboje jesteśmy równi w domu i dzielimy się wszystkim, przyjemnościami oraz obowiązkami.

Życie przez kilka lat samemu w mieszkaniu nauczyło mnie, że to nic trudnego zajmować się domem i warto utrzymywać czystość oraz porządek dla swojego lepszego samopoczucia. Oczywiście, wolę te wszystkie rzeczy wykonywać w sukience, ale to nie jest tak, że kojarzę te obowiązki z kobiecymi. Po prostu jestem sobą w domu i mogę się ubierać jak chcę, a że w spódniczce lepiej się czuję, to dlaczego by nie poprawić sobie humoru w czasie sprzątania?