Od początku roku pracuję nad swoim głosem i jestem całkiem zadowolona z efektów. Dużo czasu na to poświęciłam i nie było łatwo, ale takie było moje postanowienie i wydaje mi się, że udało się je spełnić. Postaram się opisać cały proces.

Początki

Znalazłam w Internecie nauczycielkę głosu Anię Kamieńską z Akademii Śpiewu. Widziałam rekomendacje od innych osób, dobre oceny, więc odważyłam się i napisałam. Po wstępnych wiadomościach, wypełnieniu formularza, który pomaga Ani zrozumieć, jakie są nasze potrzeby (i preferowane zaimki, czy imię, Ania jest bardzo inkluzywna), nastąpiła pierwsza rozmowa online. Moim pierwszym zadaniem było mówienie na dowolny temat przez kilkanaście minut, żeby ocenić mój głos. Zaczęłam więc opowiadać o ogrodzie, kwiatach, roślinach, czyli mojej najnowszej pasji.

Diagnoza mną trochę wstrząsnęła. Wiedziałam, że było co poprawiać, ale gdy dostałam profesjonalną rozpiskę z każdym technicznym aspektem, to zobaczyłam, ile pracy jest przede mną. Zdawałam sobie sprawę, że moja mowa jest niewyraźna i mogę mówić lepiej, ale nie myślałam, że aż tyle jest do poprawy! Żeby zacząć feminizować głos, najpierw musiałam poprawić swoją „normalną” mowę.

Mój stary głos z zeszłego roku.

Poprawa mowy

Miałam zajęcia raz w tygodniu po godzinę. Z uwagi na odległość między mną i Anią, lekcje odbywały się online. Przed każdymi zajęciami wysyłałam próbkę głosu i raport z ćwiczeń w tygodniu. Dzięki temu możemy prześledzić nasz progres i nauczycielka wie, nad czym powinniśmy pracować danego dnia.

Na początku mojej przygody dostawałam głównie zadania na aktywizację aparatu artykulacyjnego. Były ćwiczenia rozluźniające mięśnie żwaczy, aktywizujące mięsień okrężny ust oraz trenujące język. Pamiętam, że chodziłam z psem na spacerze i robiłam te ćwiczenia po drodze. Była zima i ciemno, więc nikt i tak mnie nie widział. Trochę miałam zakwasy w różnych częściach twarzy, ale dzięki regularnej pracy i zajęciom byłam w stanie w dużym stopniu poprawić swoją codzienną mowę. Wpłynęło to również na mój nastrój i moje poczucie wartości, ponieważ miałam wrażenie, że ludzie mnie lepiej rozumieją i z większą uwagą słuchają. Nawet dla takiej zmiany warto zapisać się na lekcje do Ani. Teraz widzę, a może raczej słyszę, jak niektórzy mają bardzo monotonny głos, przez co trudno się skupić na słuchaniu. Prowadzący na studiach powinni przechodzić taki kurs obowiązkowo, może dzięki temu mniej studentów spałoby na wykładach.

Ania każde ćwiczenia przygotowuje sama. Są one dostosowane do moich potrzeb i możliwości. Dzięki temu wiem, na jakich aspektach muszę się skupić, na co zwrócić uwagę. Są one również różnorodne, przez co nie nudzą się tak szybko, a to jest chyba najtrudniejsze w moim przypadku, żeby zmusić się do regularności przy monotonnych czynnościach.

Podnoszenie głosu

Żeby używać kobiecego głosu, musimy podnieść jego wysokość. Nie jest to łatwe zadanie w momencie, gdy przeszliśmy mutację w okresie dojrzewania. Nie jest to również całkiem bezpieczne. Jeżeli będziemy robić to bez odpowiedniej wiedzy, możemy sobie na stałe uszkodzić głos. Dlatego ważne jest, aby robić to pod okiem kogoś doświadczonego.

Żeby mówić wysokim głosem, gdy posiadamy męskie ciało, musimy włożyć w to dużo wysiłku. Dlatego ważne są ćwiczenia oddechowe, żeby zwiększyć nasze zdolności. Głównie rozchodzi się tu o prawidłowy oddech całościowy. Bez tego nie będziemy w stanie formułować dłuższych wypowiedzi. Ciekawe ćwiczenia na podnoszenie głosu były z użyciem słomki i szklanki z wodą. Dzięki tym przyrządom mogłam w bezpieczny sposób ćwiczyć górne rezonatory, nie obawiając się o uszkodzenie moich strun głosowych. Gdy byłam już dostatecznie przygotowana, mogłam zacząć próbować mówić z wyższym tonem. Nie było to łatwe i efekt nie był oszałamiający. Jednakże nikt nie powiedział, że będzie to szybkie i przyjemne. Ważne w moim przypadku było to, że mogłam swobodnie ćwiczyć w domu, rozmawiając z żoną. Będę się powtarzać, ale najważniejsza jest tutaj regularność. Nawet dziesięć minut dziennie poświęcone na ćwiczenia z biegiem czasu przyniesie nam zadowalające efekty. Sama jestem niecierpliwą osobą i bardzo trudno mi się motywować do wykonywania zadań, gdy na efekty muszę tak długo czekać. Dlatego tak trudno mi się nauczyć dobrze grać na gitarze. Jednak w przypadku głosu, miałam dużo większą motywację. Chciałam czuć się swobodnie i bezpiecznie, będąc sobą. Chciałam polubić swój głos.

Feminizacja głosu

Po wielu miesiącach zajęć i ćwiczeń, gdy mój głos posiadał zadowalającą wysokość, przyszedł czas na poprawę intonacji i akcentowania. Kobiety nie tylko mówią wyżej od mężczyzn, ale także używają szerszej skali, mocniej akcentują wyrazy, „bawią” się tym głosem, nie jest on taki monotonny. Zastanawiam się, czy jest to cecha wrodzona, czy jednak nabyta przez to, jakie mamy społeczeństwo i jakie rola narzuca się danej płci. Jestem bardziej skłonna uwierzyć w to drugie, dzięki czemu jest to możliwe do nauki.

Mój charakter również ma wpływ na to, w jaki sposób mówię, jestem osobą introwertyczną, raczej nieśmiałą, więc oczywiste jest, że nie będę się wypowiadać bardzo żywiołowo. Jednak pewnych technik mogę się nauczyć i na tym też polegają ćwiczenia, na poprawie sposobu, w jakim się mówi, na mimice czy gestach. Cieszę się, że mogę praktykować to wszystko z żoną, nie muszę niczego ukrywać i czuję się swobodnie przy niej.

Trudności

Oczywiście nie wszystko idzie idealnie. Najgorzej jest rano, gdy się przebudzę, to mój głos często posiada chrypkę, jest niższy. Ważne jest wtedy rozgrzanie głosu, danie mu trochę czasu i niezrażanie się. Z czasem będzie lepiej.

Podobnie z bardziej stresującymi sytuacjami, w sklepie czy w restauracji. Tam też jest mi trudniej utrzymać wysoki ton, ponieważ wiem, że nie ma miejsca na poprawki. Najważniejsza jest praktyka, używanie tego głosu jak najczęściej, dzięki czemu będę mogła z większą swobodą wypowiadać się w każdej sytuacji.

Wskazówki

Ania prowadzi również swojego bloga, na którym bardzo dużo pisze o głosie, jak go ćwiczyć, jak dbać o niego, jak go używać. Polecam go każdemu, kto chce poprawić swoją mowę, nie tylko osobom transpłciowym. Warto zainwestować w swój głos, bo to on jest naszą wizytówką, to on jest tym, co ludzie najpierw zauważą. I nie chodzi tutaj tylko o to, żeby mówić ładnie, ale również o to, żeby mówić zrozumiale, wyraźnie, żeby ludzie nas słuchali, żebyśmy mogli się wyrazić. Blog Ani Kamieńskiej jest dostępny tutaj. Możecie na przykład przeczytać o tym Dlaczego nie mam efektów feminizacji głosu?, albo jeżeli chcecie sami poćwiczyć, to tuaj znajdziecie ćwiczenia na feminizację głosu.

Mój nowy głos po 11 miesiącach ćwiczeń.

Podsumowanie

Czy jestem zadowolona z efektów po prawie roku kursu? Tak, zdecydowanie. Czuję ogromną różnicę względem tego, co było te dziesięć miesięcy temu. Zaakceptowałam swój głos, coraz bardziej go lubię. I mogę z całego serca polecić Anię Kamieńską i jej Akademię Śpiewu. Jeżeli mieszkacie na Śląsku, to możecie u niej ćwiczyć na żywo, jeżeli nie, to jest dostępna online. Jest inkluzywna, nikogo nie dyskryminuje, każdy jest mile widziany. Ma ogromną wiedzę i doświadczenie, tworzy dużo ćwiczeń, dostosowuje się z tempem do ucznia/ uczennicy.

Jeżeli chcecie się wtopić w tłum, to popracujcie trochę nad głosem. On robi różnicę. Bo możesz wyglądać super kobieco i mieć bardzo dobry passing, ale głos cię zdradzi i ludzie zwrócą się do ciebie per Pan zamiast per Pani. Czasami zrobią to nawet nie do końca świadomie, ponieważ słyszą męski głos, więc automatycznie w mózgu jest skojarzenie na pan. Piszę to niejako z przykrością, bo chciałabym, żeby było jak najmniej misgenderyzowania, ale niestety żyjemy w świecie, gdzie schematy, stereotypy istnieją, więc albo się wtopimy w tłum, albo będziemy się wyróżniać. Ja preferuję tę pierwszą opcję, a Ty?