Minione święta były jednocześnie najgorsze i najlepsze w moim życiu. Jak to możliwe, że te kilka dni może się tak drastycznie różnić? Co miało na to wpływ? Byłam jednocześnie kimś innym w pierwszym przypadku i po prostu sobą w drugim. Tak proste wytłumaczenie, a jednocześnie tak trudne do zrozumienia przez innych.

Najgorsza wigilia

W moim poprzednim wpisie opisałam, że jestem osobą transpłciową. Oznacza to teraz, że robię coming outy prawie wszędzie. Wyjątkiem jest jednak rodzina mojej żony. Zdecydowałyśmy wspólnie, że nie będziemy na razie mówić babci Magdy o mojej kobiecej naturze. Czyli miałam „udawać faceta” przez jeden dzień.

To była chyba najgorsza wigilia w moim życiu. Nie byłam sobą, nie mogłam pomalować paznokci, zrobić makijażu czy założyć sukienki. Co z tego, że miałam na sobie damską koszulę i teoretycznie damskie spodnie, kiedy nie czułam się kobieco. Kiedy każdy zwraca się do mnie z moim deadnamem. Kiedy przy jedzeniu babcia mi mówi, że jako facet, to ja powinnam dużo jeść. Ach te stereotypy…

W momencie, gdy żyję już w zasadzie w kobiecej roli na co dzień, gdy moja żona zwraca się do mnie żeńskimi zaimkami, to bardzo trudno jest wrócić do „poprzedniego życia”. Staje się to coraz bardziej bolesne dla mnie. Moja żona widziała, jak bardzo cierpiałam, przepraszała mnie. Moje życie zmieniło się już chyba bezpowrotnie i nie wyobrażam sobie innej drogi niż tranzycja. Dlatego teraz „przebieram się” za faceta, a nie odwrotnie i nie sprawia mi to żadnej przyjemności.

Podróż

Na szczęście w pierwszy dzień świąt miałyśmy jechać do rodziców. Cały poranek i popołudnie byłam przybita i jak najszybciej chciałam uciec z tamtego miejsca. Trochę to trwało, ale się udało. Plan był taki, że się przebiorę i umaluję gdzieś po drodze. Gdy tylko wyjechałyśmy z miasta i znalazłam boczną drogę, to się zatrzymałam i zaczęłam przemianę. Nie powiem, żeby było wygodnie się przebierać w samochodzie czy robić makijaż przy tak słabym świetle, ale mi się udało i to całkiem szybko. Chyba piętnaście minut mi to zajęło i efekt był nawet niezły.

Mój nastrój zmienił się diametralnie. Pojawił się uśmiech na mojej twarzy, zaczęłam się znowu cieszyć, żartować. Poczułam, że te święta mogą być dobre. Dodatkowo ubrałyśmy się z żoną prawie tak samo, obie miałyśmy takie same koszule, plus takie same spódnice, które uszyłam, jednakże innego koloru. Jeszcze buty miałyśmy identyczne. I w dobrym nastroju ruszyłyśmy w długą podróż do moich rodziców.

swieta

Po lewej "uśmiecham" się w męskiej wersji, po prawej jestem po prostu sobą.

Najlepsze święta

Dojechałyśmy tam wieczorem. Dwa tygodnie temu zrobiłam coming out przed rodzicami, że jestem osobą transpłciową, czyli teraz nie było zaskoczenia, że zobaczyli mnie w tej ładniejszej wersji. Przywitali nas z serdecznością. Ja tryskałam radością. Cały wieczór uśmiech nie schodził mi z twarzy, chciało mi się tańczyć. Rodzice jeszcze czasami się mylą z zaimkami i imieniem, ale wiem, że się starają. Trzydzieści lat przyzwyczajeń trudno usunąć tak szybko. Akceptują mnie w stu procentach i jestem im za to wdzięczna.

Niesamowite jest to, jak dobry humor miałam w te święta. Kolejne dwa dni były naprawdę przyjemne. Spędziliśmy razem dużo czasu, było wiele rozmów o mnie i ogólnie o naszej sytuacji. Rodzice są zainteresowani. Trochę się martwią reakcją dalszej rodziny, niestety. Na chwilę wpadła też moja siostra z mężem i dwuletnim synkiem. Pierwszy raz widzieli mnie jako Sonię i oni też mnie akceptują. Czuło się pewien dystans od szwagra, ale widocznie muszą to przepracować. Nie mam im tego za złe. Siostrzeniec się uśmiechał do mnie. Wiem, że on mnie też zaakceptuje.

Podsumowanie

Chciałabym, żeby każde święta tak wyglądały, gdy mogę być sobą i moi bliscy mnie akceptują. Niestety wiem, że nie będzie tak od razu i na pewne osoby będę musiała poczekać. Nie chcę niczego narzucać swojej żonie. Najchętniej zrobiłabym już coming out wszędzie, ale wiem, że to ona później nasłucha się różnych nieprzyjemnych słów. Dlatego czekamy.

Wiem również, że gdy zacznę brać hormony, to pewne zmiany wizualne się zaczną i nie będzie można tego ukrywać. Wtedy zobaczymy jak rodzina Magdy i moja dalsza zareagują. Jestem ciekawa tego dnia i biorę pod uwagę różne scenariusze. Wiem, że nie będę rezygnować z mojego szczęścia.